154 - doświadczenie, którego nie zapomnę
Na ścieżkę programistyczną wkroczyłem w czerwcu 2011 roku. Jako humanista od samego początku wiedziałem, że będę musiał nauczyć się wszystkiego samodzielnie. Nie wierzyłem w studia, natomiast o bootcampach nie wiedziałem i nawet nie byłoby mnie na nie stać. Moja kariera przed 2011 rokiem raczej związana była z branżą handlową i marketingową. O czym chciałbym dzisiaj napisać? O doświadczeniu i rozwoju.
From this article you will learn:
Jak zacząłem swoją przygodę jako trener i mentor
Co jest dla mnie jednym z najlepszych sposobów na rozwój
Jak wyglądała moja 4-letnia współpraca ze szkołą programowania
Na ścieżkę programistyczną wkroczyłem w czerwcu 2011 roku. Jako humanista od samego początku wiedziałem, że będę musiał nauczyć się wszystkiego samodzielnie. Nie wierzyłem w studia, natomiast o bootcampach nie wiedziałem i nawet nie byłoby mnie na nie stać. Moja kariera przed 2011 rokiem raczej związana była z branżą handlową i marketingową. O czym chciałbym dzisiaj napisać? O doświadczeniu i rozwoju.
(Moje) Doświadczenie i rozwój
Jako programista przechodziłem przez różne firmy i jak każdy rozumiałem, że najwięcej mogę nauczyć się na komercyjnych projektach. Gdyby nie biznesowe use case’y nasza praca nie byłaby tak ciekawa, pochłaniająca i inspirująca. Właśnie dlatego swój rozwój oparłem przede wszystkim o rozwiązywanie problemów biznesu. Początkowo były to strony i sklepy, później aplikacje webowe i mobilne. Dawało mi to dużo wiedzy i fun’u. Jednakże w swoim założeniu pominąłem bardzo istotny aspekt, a mianowicie aspekt dzielenia się wiedzą.
W pewnym momencie zauważyłem, że wiedza, którą zdobywam dość szybko umyka i jest zastępowana przez nową. Co prawda moje horyzonty się rozszerzały, ale tak pędziłem w swoim rozwoju, że momentami zapominałem o podstawach. Dzielenie się wiedzą pozwala utrwalać wiedzę cały czas, wracać do niej i rozwijać w sobie inne, równie potrzebne w naszym zawodzie, cechy.
Booster
Nadszedł grudzień 2016 roku. W pracy, w przerwie śniadaniowej wyświetliła mi się reklama szkoły programowania, która szukała mentorów. Pomyślałem, że mam już kilka lat doświadczenia i w związku z tym, mógłbym spróbować. Zgłosiłem się. Wypełniłem test i …zostałem mentorem.
Nigdy nie przypuszczałem, że tamten moment wywoła w moim życiu zawodowym taką burzę. Mój pierwszy kursant Paweł wywołał lawinę. Poczułem, że to będzie coś dla mnie. Od moich kursantów uczyłem się bardzo dużo. Wielu z nich zadawało bardzo celne pytania, które powodowały, że sam musiałem siadać do dokumentacji i szukać głębiej i głębiej, żeby dokładnie zrozumieć pewne procesy.
Nigdy nie przypuszczałem, że tamten moment wywoła w moim życiu zawodowym taką burzę. Mój pierwszy kursant Paweł wywołał lawinę. Poczułem, że to będzie coś dla mnie. Od moich kursantów uczyłem się bardzo dużo. Wielu z nich zadawało bardzo celne pytania, które powodowały, że sam musiałem siadać do dokumentacji i szukać głębiej i głębiej, żeby dokładnie zrozumieć pewne procesy.
Po pewnym czasie zrozumiałem, że nauka programowania to nie tylko nauka języków - nauka programowania to nauka odpowiedniego sposobu myślenia, to próba zrozumienia kierunków rozwoju świata technologii, to samodyscyplina, samozaparcie i czasami masochizm. W związku z powyższym zacząłem uczyć swoich kursantów historii programowania, robiąc wstępy o tym, jak to było kiedyś. Chciałem, żeby zrozumieli jak długą drogę przeszliśmy, żeby korzystać ze współczesnych narzędzi. Dążyłem do tego, żeby byli świadomi tego, że za jakiś czas, to oni będą mogli mieć swój własny udział w rozwoju tego świata. Wpajałem im potrzebę utrzymywania najwyższej możliwej jakości. Starałem się wytłumaczyć, że zawsze można napisać coś lepiej i warto dążyć do doskonałości (która ma być drogą, a nie celem). Uczyłem czytać, szukać, pytać i nie poddawać się.
154
Nadszedł październik 2020 roku. Minęły prawie 4 lata. Przez ten czas byłem mentorem dla 154 osób. Jak usłyszałem tę liczbę, powiedziałem sobie: Wow! Dużo. A wiecie, że każdego pamiętam z imienia i z prawie każdym połączyła mnie nić sympatii - gnębiłem tych ludzi, wspierałem ich, starałem się wysłuchać i doradzić - czasami byłem psychologiem, czasami czepialskim kumplem z zespołu, czasem nudnym wykładowcą, ale zawsze chciałem być dla nich kolegą i wsparciem.
Podjąłem decyzję o rezygnacji i poszukaniu nowej ścieżki. Moim ostatnim kursantem jest Piotr. Nasza przygoda zbliża się do końca. Jego prawie roczna, moja 4-letnia. Po przeprowadzeniu ponad 2200 godzin indywidualnych rozmów doszedłem do wniosku, że nauczanie pozwoliło mi rozwinąć się tak, jak nigdy dotąd. Rozwijanie siebie poprzez rozwijanie innych to cudowna sprawa. Daje ogrom satysfakcji.
Czy było warto?
Aspekty tego czy było warto są trzy. Rozwojowy, o którym wspominałem powyżej - ten był dla mnie najważniejszy i tutaj rzeczywiście osiągnąłem to, co sobie założyłem, a nawet więcej. Rozwinąłem się jako deweloper, człowiek i nauczyciel. Finansowy - nie ukrywajmy, że większość naszych działań powinna przynosić nam wymierne korzyści finansowe - tutaj też się to udało. Trzeci aspekt to aspekt ludzki - poznałem wspaniałych ludzi - pełnych pasji, z wizją i niewyczerpanymi siłami. Praca w szkole była dla mnie zajęciem dodatkowym, ale niejednokrotnie dającym mi więcej radości niż praca zawodowa.
Warto przeczytać w tym temacie
W tym zawodzie najpiękniejszy moment w relacji z drugim człowiekiem jest wtedy, kiedy możesz mu podziękować za świetną współpracę, zaangażowanie i życzyć powodzenia. Szczerze dziękowałem już 154 razy. Dziś dziękuję jeszcze raz. Całemu zespołowi, z którym współpracowałem przez ostatnie lata i jeszcze raz wszystkim moim podopiecznym, którzy nauczyli mnie najwięcej.
Co dalej?
Dalej chciałbym uczyć, ale właśnie wieje „północny wiatr” i nową podróż czas rozpocząć.
Podsumowanie
Sposobów na rozwój jest wiele. Dwa najlepsze według mnie to praca przy komercyjnych projektach (czasem jako one-man-army, czasem w zespole) i uczenie innych - czytanie ich kodu, tłumaczenie najprostszych zagadnień, uczenie się cierpliwości i wytrwałości. To była piękna przygoda.
Comments (0)
No one has posted anything yet, but that means.... you may be the first.